Czy ktokolwiek wyobraża sobie ognisko bez gitary i śpiewania? Na każdym obozie, biwaku czy nawet zbiórce – jest to jeden z najważniejszych elementów harcerskich spotkań. Śpiewanie do rana, tylko po to by o równej godzinie zaśpiewać “Czwartą nad ranem” i dalsze czekanie na wschód słońca, to przecież jedne z najlepszych wspomnień.
Niewielu jednak znajdzie się takich, którzy znają wszystkie piosenki na pamięć razem z chwytami gitarowymi. Z pomocą przychodzą wszelkiej maści śpiewniki. Jest ich na rynku naprawdę sporo, nawet zawężając do samych harcerskich śpiewników. Są wersje kieszonkowe, mieszczące się w formacie A6 bądź podobnym i te nieco większe. Ciekawe jest to, że mimo tak ogromnego zapotrzebowania na śpiewniki wciąż panuje jeden jedyny i nie bójmy się tego powiedzieć najlepszy – śpiewnik harcerski Ognik. Nie dosyć że zawiera ponad 400 piosenek, to ich układ i różnorodność zaspokoją potrzeby śpiewaków na kilka długich wieczorów bez powtarzania repertuaru. Do tego spis treści pozwalający szukać po tytułach, pierwszych słowach refrenu oraz zwrotki ułatwia i przyspiesza wyszukiwanie. A do tego piosenki ułożone są w kategorie. Jeśli ktoś potrzebuje jeszcze więcej, to każda piosenka ma dostępne chwyty gitarowe razem z ich graficznym przedstawieniem na marginesie (są tam wszystkie akordy od tych prostych po bardziej skomplikowane).
Czy to oznacza, że wszystkie inne są gorsze? Oczywiście, że nie. Jednak jeśli szukamy czegoś naprawdę kompletnego to jest to najlepsze rozwiązanie w bardzo dobrej cenie. Jest tylko jeden konkurent, który może zagrozić Ognikowi. To śpiewnik robiony własnoręcznie. Zbierany przez lata spędzone w drużynie, modyfikowany, dopieszczony, nad którym pracowaliśmy wiele czasu i jest po prostu nasz. To my decydujemy co znajdzie się w takim śpiewniku, a co nie. Możemy go dowolnie zmieniać – dodawać i przemieniać kolejność. Jest on niepowtarzalny i świadczy o statusie, bo kto nie chciałby zrobić lepszego śpiewnika niż Ognik?
Redaktor: Piotr JurgielewiczWyznawca koncepcji fast and light. Kurtkę przeciwdeszczową zamienił na softshell, a buty trekkingowe na buty biegowe. Zamiast chodzić, woli biegać. Uczestnik kilku górskich ultramaratonów. |