Zimowy wieczór, pada deszcz i wieje mroźny wiatr – nie tak wyobrażasz sobie nocną wyprawę do lasu? My też nie… przynajmniej liczyliśmy na nieco śniegu pod naszymi butami! No, ale już nie będziemy wybrzydzać. Przecież dzisiejszy blog nie będzie o naszym biwaku "Jak wytresować hamak?", a o liofilizatach Firepot, które dzięki CRAGtools mogliśmy tam przetestować!
Zacznijmy od początku – co to jest w ogóle ta cała liofilizacja? To proces odwodnienia produktu – zwykle producenci zamrażają poszczególne składniki dania, a następnie odparowują lód – w ten sposób zamrożona woda przechodzi bezpośrednio w stan gazowy. Następnie odmierza się odpowiednie ilości składników i miesza się je – w ten sposób powstaje gotowe danie.
W Firepot wygląda to nieco inaczej. Nadal odparowuje się wodę, ale nie z poszczególnych składników, ale z w całości ugotowanego dania! Wszystkie potrawy są więc najpierw gotowane na wolnym ogniu (tak, aby nie doprowadzić do ich wrzenia) z lokalnych składników. Proste, naturalne składniki to coś, co zdecydowanie powinniście docenić!
Nasze testy zaczynamy od wyboru liofilizatu – ja postawiłam na dal z ryżem i szpinakiem. To wegańskie danie, które składa się z pięciu rodzajów gotowanej soczewicy z przyprawami, szpinakiem oraz ryżem Basmati. Skład tego posiłku jest naprawdę krótki i nie znajdziecie w nim praktycznie żadnych najpopularniejszych alergenów. Przygotowanie go to już bułka z masłem, wydaje mi się, że wybór smaku był trudniejszy! Zalewamy wnętrze opakowania wodą do wskazanego poziomu, mieszamy i czekamy 15 minut. Voilà! Możemy rozpoczynać kolację :)
Protip: chociaż podziałka z oznaczeniem poziomu wody znajduje się na zewnątrz opakowania, możecie w łatwy sposób odmierzyć potrzebną ilość wody. Wystarczy, że zagniecie opakowania w odpowiednim miejscu lub przytrzymacie je tam palcem.
Tak to przynajmniej wygląda w teorii. Moje dal musiało poczekać na mnie nieco dłużej. Koniec, końców po ok. 20 – 25 minutach zdecydowałam się na rozpoczęcie kolacji, mimo że ryż pozostał nieco twardy. Samo danie liofilizowane ma dość subtelny smak. Na naszym języku zostaje jednak dość długo wyczuwalne chilli i kurkuma. Soczewica ma idealną konsystencję, a całość przyjemnie rozgrzewa.
Kuba postawił na Chilli sin Carne z ryżem – to kolejne wegańskie danie na naszej liście. Zamiennikiem mięsa jest aromatyzowana soja, która… daje radę! Po otwarciu opakowania od razu widać duże kawałki półproduktów – fasoli oraz papryki. Danie jest lekko pikantne, więc idealnie sprawdziło się w zimową noc.
Maciej testował opiekaną szarpaną wołowinę - Danie jest bardzo delikatne, więc jeżeli lubicie bardziej wyraziste smaki musicie dorzucić do niego parę przypraw. Składniki są proste, a kawałki mięsa stosunkowo duże. Wołowina okazała się być jednak „nieco gumowa”, jednak jak przyznaje sam Maciej, mogło być to spowodowane zalaniem liofilizatu za małą ilością wody.
Błażej wybrał klasyczne Orzo z sosem Bolognese - tutaj obyło się bez zaskoczeń. Sos był aromatyczny, a samo orzo to ciekawa alternatywa dla klasycznego makaronu. To dobra opcja dla wszystkich, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z żywnością liofilizowaną i nie wiedzą jakie smaki będą dla nich ok. Ten jest klasyczny, taki który każdy z nas zna. Minusy? Błażej uważa, że powinno znaleźć się tam więcej mięsa, jednak jak dla mnie ilość była zdecydowanie wystarczająca.
Podczas naszego biwaku „Jak wytresować hamak?” mieliśmy możliwość wypróbowania jeszcze kilku innych potraw marki Firepot. Wszystkie są produkowane w sposób etyczny i bez ulepszaczy smaku. Duży plus stanowi fakt, że wszystkie dania (nawet przed zalaniem) wyglądają po prostu… ładnie! Bez problemu można rozpoznać kawałki warzyw, mięsa, ryżu czy makaronu. Dodatkowo żółte opakowania można łatwo znaleźć w plecaku, nawet gdy jest ciemno. Dania są sycące, a jedna porcja zdecydowanie wystarczy żeby zapełnić swój żołądek.
Jakie są minusy? Opakowania są dość wąskie i długie – aby komfortowo zjeść posiłek, będziesz potrzebował długą łyżkę. Dobrze sprawdzi się longspoon. Jeżeli jesteś przyzwyczajony do używania soli, koniecznie ją ze sobą zabierz! Większość z nas dosoliła swoje dania – w niektórych przypadkach przyda się również pieprz. Możesz zabrać w teren swoje ulubione przyprawy w małym, poręcznym przyprawniku.
Mam nadzieję, że teraz wiecie już więcej o tych charakterystycznych liofilizatach w żółtych opakowaniach. To jak, następnym razem spędzisz noc razem z nami w lesie?
Redaktor: Natalia PerlińskaArtystka Woda Góry Las! Wszystkie wzory na koszulkach, plakietkach, grafiki w naszym internecie tworzy własnie ona. Niesamowicie kreatywna i uzdolniona, a przy tym bardzo pozytywna i pomocna. Poza byciem grafikiem działa w harcerskich zespołach promocji. Co może robić grafik w wolnym czasie? Podróżuje i rysuje! Prezentuje swoje dzieła i przygody na Instagramie. |