W ciągu ostatnich kilku lat w turystyce i nie tylko zresztą, obserwujemy bardzo duży wzrost zainteresowania posiłkami liofilizowanymi. Oczywiście sama żywność liofilizowana znana jest od bardzo wielu lat, jednak wcześniej posiłki te zarezerwowane były bardziej dla „profesjonalistów” – poważnych wypraw eksploracyjnych, sportowych ekspedycji czy wojska. Próżno było ich szukać na górskich wycieczkach, rowerowych wyprawach czy spływach kajakowych.
Dziś liofilizaty stały się dostępne jak nigdy wcześniej. Sięgnąć może po nie praktycznie każdy – ich cena nie przeraża, bowiem konkurencja firm na rynku jest coraz większa. Ilość produkowanych dań może przyćmić menu wielu restauracji, a smak? Z tym bywa różnie, liofil liofilowi nie równy. Jednak po tych wszystkich latach spędzonych przez Nas na szlaku – możemy polecić Wam i zaproponować dania, które Naszym zdaniem powinny zadowolić każdego… nawet najbardziej wybredną polską restauratorkę (tak, mamy na myśli tą rozczochraną:)
Proces liofilizacji w masowej technologii żywienia pojawił się stosunkowo niedawno – bowiem w latach czterdziestych i pięćdziesiątych XX wieku. Choć proces ten stosowano wcześniej w innych dziedzinach, pierwszym spożywczym produktem liofilizowanym na masową skalę…była kawa. W 1938 roku wyprodukowana została przez nie kogo innego jak Amerykanów, oczywiście na potrzeby II wojny światowej. To właśnie trudny czas wojny i okresu powojennego, dały największy asumpt do rozwoju procesów liofilizacyjnych stosowanych w żywności. Po wojsku żywność liofilizowana bardzo chętnie została przejęta do programów kosmicznych – jako super lekka żywność, łatwa w transporcie i dająca pełen wachlarz wartości odżywczych dla kosmonautów. Obecnie liofilizaty może wykorzystać każdy. Towarzyszą już nie tylko wielkim wyprawom i ekspedycjom sportowym, chętnie wykorzystywane są na wszelkiego rodzaju wyjazdach – stając się praktycznym posiłkiem ludzi aktywnych.
Brzmi dziwnie? To może suszenie sublimacyjne? – też jakby nazbyt chemicznie. Pomijając skomplikowane wyrażenia oficjalnego świata nauki, przygotowanie posiłku liofilizowanego w skrócie – polega na jego specjalnym zamrożeniu, a następnie wielogodzinnemu i precyzyjnemu „osuszaniu”. Aby proces ten był jednak skuteczny i dał pożądany efekt w postaci posiłku – musi przebiec w określonym otoczeniu. Na masową skalę, wykorzystuje się do tego tzw. liofilizatory. Są to specjalne urządzenia (podobne do wielkich lodówek), w których w próżni i pod odpowiednio niskim ciśnieniem, dostarcza się tylko taką ilość ciepła – dzięki której uzyskamy efekt sublimacji (czyli po prostu bezpośrednie przejście ze stanu stałego w gazowy). W efekcie otrzymujemy posiłek, który stracił blisko 98% wody. Czy tylko wody? Zredukowaliśmy również trochę tłuszczu, dlatego posiłki liofilizowane w porcji mają nieco mniej wartości kalorycznych (mamy na to jednak sprawdzony sposób, troszkę oliwy z oliwek działa cuda pod tym względem). Zredukowaliśmy również do minimum ryzyko wystąpienia procesów niepożądanych – utleniania i działania drobnoustrojów, dlatego tak „wysuszone” posiłki możemy przechowywać przez bardzo długi okres czasu. Co natomiast udało nam się zachować? – to czego potrzebuje nasz organizm. Odpowiednio zbilansowane wartości odżywcze, witaminy i mikroelementy. Podczas procesu liofilizacyjnego, nie dochodzi bowiem do istotnych zmian w składzie produktu. W posiłku takim zachowujemy białka, węglowodany, tłuszcze, witaminy, składniki mineralne oraz wszystkie inne czynne substancje biologiczne – które decydują o prawidłowym funkcjonowaniu naszego organizmu.
Celowo oczywiście prowokujemy tym określeniem. Liofilizaty z Fast Foodem nie mają bowiem zbyt wiele wspólnego. Ich proces preparowania na etapie produkcji jest żmudny, kosztowny, wymaga doświadczenia i wielkiej precyzji. To co otrzymujemy, jest odpowiednio zbilansowanym posiłkiem w pełnym znaczeniu tego słowa. Liofil zawiera „zdrowe kalorie” oraz wartości odżywcze. Wszystko, czego nasz organizm potrzebuje do prawidłowej regeneracji i „napędzenia” naszych ciał!
Co równie istotne w czasach wszechogarniających uszlachetniaczy i środków konserwujących, na rynku są dostępne liofilizaty firm – przy wytworzeniu których nie stosuje się ŻADNYCH KONSERWANTÓW! Zupa pomidorowa z azotanem sodu czy benzoesanu sodu? My podziękujemy – niech na szlaku świecą tylko nasze czołówki, a nie my sami.
Dopiero ostatni etap przygotowania posiłku liofilizowanego, nawiązuje do idei jedzenia typu „Fast&Food”. Opakowanie liofila wystarczy bowiem zalać wodą (w ostateczności nie musi być nawet gorąca, to zależy od danej potrawy) i gotowe! Cieszymy się z ulubionego dania na szlaku, łódce czy górskiej przełęczy.
Doznania smakowe pochodzące z jedzenia, to oczywiście sprawa natury bardzo indywidualnej. Po latach naszych aktywności, zespół sklepu WGL.pl zdążył przetestować chyba wszystkie liofilizaty jakie dostępne były na rynkach. Okres ten…nie zawsze tak samo przyjemny, możemy potraktować jako selekcję i zbieranie „kulinarnych” doświadczeń. Faktem jest więc, że nie wszystkie liofile są tak samo dobre. Wszystkie co prawda dają organizmowi niezbędnych wartości odżywczych, jednak „męczą” smakiem – a przecież nie o to chodzi w jedzeniu. Czy to znaczy, że smaczny obiad liofilizowany to oksymoron? Z pełnym przekonaniem i odpowiedzialnością – ZDECYDOWANIE NIE! Naszym wyjazdom towarzyszą liofilizaty sprawdzone, których smak zapewnia coś o wiele dalszego, niż zwykłe zadowolenie ze spożywanego posiłku. Każdy z Nas, ma swój ulubiony liofilizat, niektóre nawet uwielbiamy! Istnieje więc cała masa naprawdę smacznych liofilizatów, do których wypróbowania – będziemy Was namawiać.
Wszyscy uwielbiamy jeść na łonie natury, lubimy też łączyć przyjemne z pożytecznym – postanowiliśmy więc na norweskich fiordach, niejako przy okazji – jeszcze raz spróbować naszych ulubionych posiłków liofilizowanych. Z pustym brzuchem przecież, nawet najpiękniejsze norweskie widoki nie będą cieszyć zbyt długo.
Co jednak jeśli do podróży w dzikie zakątki świata, dodać jeszcze modę na zdrowe odżywianie – jak to wszystko połączyć? Rzeczywiście liofy zdają się wychodzić naprzeciw tym oczekiwaniom. Są przecież szczególnie praktyczną, łatwą w przewożeniu i przygotowywaniu alternatywą dla tradycyjnych posiłków. Mają odpowiedni bilans kaloryczny, nie są tylko pustymi kaloriami, a ich specjalny proces przygotowania – nie wymaga stosowania w nich całej tablicy Mendelejewa, jak to się często ma w przypadku wielu produktów typu instant.
Naszą misją, jest również udowodnienie Wam, że liofil prócz swoich niekwestionowanych zalet obiektywnych, może być również, a może przede wszystkim – smacznym posiłkiem turystycznym.
Przekonajcie się sami. Sprawdźcie i wybierzcie swój smak. Wybór smaków i rodzajów – zobacz – żywność liofilizowana.
Redaktor: Michał SowaDługoletnia bliskość gór zaowocowała szczególną pasją do turystyki górskiej, szczególnie tej w zimowym wydaniu. Jak wiele osób z naszego zespołu, jest pasjonatem wielu sportów. Rower to jego środek transportu przez okrągły rok, niezależnie od pogody. Z pochodzenia Ślązak, tak więc czasami trudno Nam zrozumieć, co do Nas mówi. |