Każdy rodzic, który zapisuje swoje dziecko na obóz harcerski lub zuchowy dobrze wie jak dużo czasu trzeba poświęcić na przygotowanie pociechy do wyjazdu. Temat niezbędnego ekwipunku jest bardzo dobrze rozwinięty w wielu poradnikach, a rodzice chętnie inwestują w buty do munduru, ciepłą odzież do spania oraz specyficzne gadżety obozowe typu finka, krzesiwo czy latarka. Po skompletowaniu odzieży i dodatków przychodzi czas na pakowanie. I tutaj zaczynają się schody. Okazuje się, że posiadanie plecaka nie jest oczywiste i coraz częściej zostaje on zamieniany na walizki i inne nieporęczne torby.
Będąc drużynową w gromadzie zuchowej zależało mi na jak najlepszym kontakcie z rodzicami moich zuchów. Starałam się możliwie często organizować spotkania przedbiwakowe i przedobozowe, na których poruszałam kwestie programowe, warunki bezpieczeństwa, całą logistykę wyjazdu i oczywiście porady dotyczące pakowania. Jednym z ważniejszych punktów spotkania była kwestia wyprawki dziecka, oraz odpowiedź na pytanie:
Dobrze przemyślałam ten temat i wymyśliłam kilka argumentów, które w przypadku rodziców moich zuchów skutkowały bardzo dobrze i niemal cała gromada posiadała praktyczne plecaki.
Proszę sobie wyobrazić, że po wyjściu z autokaru dziecko musi „targać” wielką samolotową walizkę na kółkach. Walizka już na samym początku musi być ciągnięta po błocie, kałużach, trawach, itd. W przypadku zuchów można liczyć na pomoc starszych harcerzy, ale nie zmienia to faktu, że walizki nie da się nieść na plecach, a teren leśny nie jest dla niej odpowiedni.
Wielokrotnie słyszałam opinie kierowców, którzy pół żartem komentowali załadowany bagażnik: „W miejscu tej walizy zmieścilibyśmy 2 plecaki…”. Oczywiście jest w tym dużo prawdy. Zdecydowanie łatwiej jest zapakować plecaki niż walizki. Podobna sytuacja ma miejsce w namiocie, kiedy to półka na rzeczy jest w połowie zajęta przez jedną walizkę. Innym problemem jest fakt, że wyjęcie rzeczy z plecaka zajmuje o wiele mniej czasu niż z torby otwieranej podłużnie. Małym zuchom i starszym harcerzom po prostu trudno jest obsługiwać sztywną walizkę, w warunkach namiotowych.
Harcerstwo ma swoją metodykę i szereg specyficznych działań, zarezerwowanych tylko dla naszego związku. Ideą, działań jest wychowywanie młodego człowieka. Najprościej rzecz ujmując, harcerz powinien mieć swój mundur i plecak. To taki savior vivre harcerskich obozów. Dla dzieci spanie w namiocie to niesamowita atrakcja, tak samo cieszy je posiadanie własnego plecaka. Nie bez powodu podczas pakowania autokaru można zauważyć, że zdecydowana większość dzieci posiada właśnie plecaki.
Usłyszałam kiedyś, że trudno jest spakować rzeczy dzieci w plecak. Chciałabym podzielić się z państwem najlepszymi znanymi mi sposobami na spakowanie zucha, a nawet harcerza.
Oczywiście istnieje o wiele więcej metod, dlatego warto zapytać o opinię rodziców, którzy mają za sobą kilka obozów.
Zdaję sobie sprawę, że kupno plecaka stanowi kolejny koszt wyprawki obozowej. Więc jeśli nie mamy pewności czy dziecko zostanie w gromadzie lub drużynie na lata to proponuję pożyczenie plecaka od rodziny, znajomych czy innych rodziców z gromady/drużyny. Wiele portali oferuje też używane sprzęty w korzystnych cenach. Pamiętajmy, ze wysyłając pociechę na obóz stacjonarny nie będzie on zmuszony do codziennej wędrówki, więc plecak nie musi być najlepszej wytrzymałości. Chodzi o ustosunkowanie się do warunków obozowych, dbanie o wygodę dziecka oraz utrzymanie tradycji harcerstwa.
Kiedyś przyszło mi do głowy, że nieporęczność walizki można porównać do spakowania kołdry zamiast śpiwora. Być może to dość abstrakcyjny przykład, ale w praktyce dość podobny do realiów. Dlatego warto zadać sobie pytanie, spakujemy klasyczny i niezawodny śpiwór czy kołdrę? Oczywiście, że śpiwór! A więc dlaczego tak często rezygnujemy ze sprawdzonego i poręcznego plecaka?
Mam nadzieję, że moje argumenty przekonają wszystkich, że niezawodnym i najlepszym rozwiązaniem na pakowanie dziecka na obóz harcerski są pakiety w PLECAKU.
Redaktor: Sandra KaźmierczakStudentka Grafiki Warsztatowej. Przez kilka lat pełniła funkcje drużynowej, obecnie jest zastępcą komendanta szczepu do spaw gromad zuchowych. Uwielbia pracować z dziećmi, drukować w pracowni serigrafii oraz każdy wolny weekend spędzać na wędrowaniu z plecakiem po górach. Zdobywczyni diamentowej odznaki Głównego Szlaku Beskidzkiego oraz członkini klubu Korony Gór Polski. |