Petzl ma dwie nowe propozycje, obok których trudno przejść obojętnie. Czołówki z systemem Reactive Lighting, który w czasie rzeczywistym dostosowuje rodzaj i natężenie światła do panujących warunków. Sprawdzamy je w działaniu. Zobacz jak wypadają nasze testy.
Nie jestem gadżeciarzem, podszedłem więc z dystansem do nowej propozycji Petzla, trochę z góry oceniając, że latarka skończy jako rzecz dla pasjonatów. Może właśnie dlatego padło na mnie, żeby ją sprawdzić.
Sama konstrukcja latarki jest solidna i dobrze przemyślana. Na uwagę zasługuje fajnie skonstruowany elastyczny pasek, który bardzo dobrze utrzymuje czołówkę w tym samym miejscu. Dodatkowo dzięki niskiej wadze (115 g) latarka nawet podczas biegu nie skacze na głowie. Sporo miejsca zajmuje również system chłodzenia.
Cała obsługa sprowadza się do dwóch przycisków, gdzie jeden odpowiada za przełączanie trybów (Reactive Ligthing, stałe światło i czerwone), a drugi za natężenie światła, bądź tryby świecenia (czerwony stały, bądź migający).
Lampkę można spokojnie podłączyć do oprogramowania Petzla, co pozwoli stworzyć swój własny tryb świecenia. Zdecydowanie przydatna sprawa do konkretnych aktywności.
Przejdźmy jednak do najważniejszego. Jak latarka Petzl RXP sprawdza się w terenie? Otóż muszę przyznać, że te 215 lumenów, jakie czołówka ma “pod maską” daje radę! I to jak! W połączeniu z systemem Reactive Lighting bieg po lesie, krzakach, ogródkach działkowych i nad rzeką, a wszystko to w ciemności był bardzo przyjemny i komfortowy. W trybie dynamicznego doboru światła dostajemy mocny strumień skierowany na wprost oraz rozproszone światło, które pada przed nami. Daje to doskonałą widoczność tego co blisko i tego co dalej. Mogłem spokojnie szukać drogi nie bojąc się, że potknę się o korzeń, którego bym nie widział.
Gdy zachciało mi się sprawdzić godzinę, czujnik światła odbitego natychmiast wyłączył potężny snop światła. Tak samo było, gdy chciałem przeczytać ogłoszenie na płocie, czy tablicę lub gdy wbiegałem pod stromą górkę – poziom światła zawsze był taki jaki chciałem – idealny.
Po niemal 1,5 godzinnym biegu, połączonym ze spacerem i bawieniem się trybami (zazwyczaj na najwyższym poziomie świecenia i raczej na trybie Reactive), po podłączeniu do OS Petzl – system wskazywał na 66% naładowania baterii. Sprawdzaliśmy również jak długo będzie świecić po całkowitym naładowaniu. Tutaj też wynik wyszedł naprawdę przyzwoity.
Latarka Petzl RXP to zdecydowanie inne podejście do oświetlenia niż mieliśmy w poprzednich modelach, gdzie jednym z ważniejszych czynników była długość pracy latarki na jednym komplecie baterii. Czas ten dochodził do 190 godzin (w przypadku np. Tikki XP 2). Czy ten system się sprawdzi? Myślę, że zdecydowanie tak. Mimo dużej różnicy w czasie świecenia warto zwrócić uwagę, że 10 godzin świecenia (w trybie ekonomicznym – nazwanym Max autonomy) to wcale niemało i w zupełności wystarczy na wiele rodzajów aktywności.
Dodatkowo coraz większy dostęp do power banków oraz prądu w schroniskach, bądź posiadania zapasowego akumulatorka, sprawia, że latarka ta spokojnie może stać się uniwersalnym narzędziem do użytku codziennego, a nie tylko na nocne biegi na orientację czy inne tego typu aktywności.
Sposób w jaki została zrobiona latarka ma szansę stać się nowym kierunkiem, w którym pójdą czołówki w ogóle. Przemyślany i bardzo skuteczny system Reactive Lighting sprawdza się w wielu sytuacjach. Mocne diody i możliwość dostosowania trybu świecenia do swoich potrzeb stają się dodatkowym atutem. Pozornie krótki czas świecenia można spokojnie zmarginalizować, a prostota obsługi jest kolejnym czynnikiem, który sprawia, że doskonale wiem dlaczego RXP otrzymała nagrodę ISPO Award.
Redaktor: Piotr JurgielewiczWyznawca koncepcji fast and light. Kurtkę przeciwdeszczową zamienił na softshell, a buty trekkingowe na buty biegowe. Zamiast chodzić, woli biegać. Uczestnik kilku górskich ultramaratonów. |