Bushcraft to obco brzmiące słowo, daje się słyszeć coraz częściej w środowisku zarówno outdoorowym, jak i harcerskim czy survivalowym. Geneza słowa pochodzi z angielskiego bush, co oznacza krzaki oraz craft, czyli rzemiosło. To dosłownie tłumacząc, bushcraft, to nic innego jak krzaczaste rzemiosło – brzmi idiotycznie, ale coś w tym jest, gdyż w wielkim skrócie jest po prostu szlajaniem się po krzakach oraz wszelkimi zajęciami związanymi z przebywaniem w dziczy.
Tak to wygląda na pierwszy rzut oka, ale w rzeczywistości jest to dużo bardziej skomplikowane i złożone, gdyż bushcraft (przynajmniej dla mnie) to nie tylko krzaki i szlajanie się po nich, a styl życia oraz mistyczne przeżycie związane z dzikimi zwierzętami, czy też obcowanie z tą nieożywioną naturą. Gdyby tego było mało, podczas działalności bushcraftowej mamy możliwość poczuć się jak ludy pierwotne czy traperzy Ameryki Północnej, czy też Syberii. Momentami można poczuć się niczym legendarny Dersu Uzała wędrujący przez dzikie knieje.
A czemu? A no dlatego, że w bushcraftcie wykorzystuje się wiele pierwotnych technik survivalowych, takich jak: rozpalanie ognia krzesiwem kowalskim (wysoko węglowa stal oraz krzemień) czy wręcz trąc o siebie dwoma patykami. Poza takimi technikami często wykorzystuje się dużo bardziej pierwotny i ograniczony sprzęt jak: plecak na ramie, siekierę, piłę, traperskie rakiety śnieżne czy drewniane narty, a zamiast śpiwora często używamy koca. A i kwestia samych ubrań!!! Bushcraftowcy często rezygnują z nowoczesnych membran typu gore-tex itd. na rzecz bawełny lub innych podobnych tkanin impregnowanych woskiem pszczelim lub innym środkiem na bazie naturalnych składników, często zamiast polarów używa się swetrów wełnianych czy nawet zastępuje kurtkę np. wełnianym anorakiem – sam w okresach jesieni i zimy często idąc w las, nie biorę kurtek membranowych, a właśnie długi anorak w 100% z wysokogatunkowej wełny. Ma to tę zaletę, że wełna, nawet gdy zamoknie zachowuje swoje właściwości termiczne, fakt, robi się ciężka, ale grzeje. A nie da się ukryć, że zachowanie ciepła organizmu to nasz priorytet. Kolejną zaletą wełny jest to, że można siedzieć ze spokojem przy ognisku, bez obawy ze wypalimy w kurtce za 1000 zł dziurę, gdyż wełna jest odporna na iskry lecące z polan.
Bushcraft z jeszcze jednego powodu umożliwia nam poczucie się pionierem czy jak członek jakiegoś plemienia. Mianowicie, podczas gdy zaczynamy wędrować w takim stylu i otworzymy nasz umysł na bodźce płynące ze środowiska, możemy poczuć ducha lasu, jakąś mistyczną moc, która dostępna jest dla nielicznych, dla prawdziwych leśnych ludzi. W większości przypadków, zwykłych turystów, harcerzy, survivalowców, a już na pewno w przypadku militarystów nie będzie dane przeżyć tego i odczuć tej siły natury. Jest to coś fantastycznego i bardzo pozytywnie ładującego nasze baterie.
Czyli, jak widzicie, bushcraft niby nic takiego, a jednak mega gruba otoczka wiedzy czy umiejętności, czy też wielu filozofii.
Ciekawostką dotyczącą bushcraftu jest fakt, że zapoczątkował go niejaki Mors Kochański – potomek polskich imigrantów, wychował się i do dziś żyje w Kanadzie, zajmuje się bushcraftem oraz survivalem, szkolił zarówno cywilów, jak i żołnierzy w zakresie przetrwania w dziczy. Postać mało znana w Polsce – co jest bardzo przykre. Niestety, żadna z jego książek nie została przetłumaczona na nasz język, ale ze spokojem dorwiecie je na portalach aukcyjnych w oryginale – obszerne kompendium wiedzy z zakresu bushcraftu i survivalu, wręcz biblia.
Jak widzicie, często pojawiają się tu obok siebie zarówno bushcraft, jak i survival – wiele osób uważa, że jest to coś tożsamego. I wielki błąd, mianowicie, bushcraft w wielu aspektach zazębia się z survivalem, jednak jest to dużo szersze pojęcie. A to dlatego, że survival ogranicza się do samej kwestii przetrwania, w zasadzie survivalu nie da się uprawiać, survivalu można się uczyć (wiem, powiedziałem coś, za co mnie zje połowa środowiska survivalowego, ale taka prawda – kiedyś na swoim blogu o tym pisałem). Survival to techniki przetrwania wielu sytuacji kryzysowych, jak wypadek lotniczy czy zagubienie się w lesie itd. Czyli zakłada, że mamy jak najszybciej wydostać się z opresji, wykorzystując wszelkie możliwe zasoby.
Natomiast bushcraft zakłada, że nie tyle mamy przetrwać, co żyć w lesie. Uczy nas jak zdobywać jedzenie, jak budować schronienie na miesiące czy nawet lata. Jednocześnie zakłada, że wykorzystujemy pewien szpej w tym celu. Jest to wyposażenie zarówno ze stajni survivalowego sprzętu, jak noże, krzesiwa itd., czy też ekwipunku outdoorowego, jak namioty, hamaki oraz inne wyposażenie typowe dla turysty, wyposażenie bardziej traperskie, jak toporki, piły, siekiery, tarpy, a czasem nawet broń (w przypadku wypraw bushcraftowych w lasy borealne).
Jest jeszcze jedna różnica, w survivalu mamy przetrwać – liczy się tylko to, brak zasad – liczy się cel. A w bushcraftcie bardzo ważny jest kontakt z naturą i jej ochrona.
No i co ważne, survival to element bushcraftu. Można bawić się w survival bez bushcraftu, ale gdy zajmiemy się tym krzaczastym rzemiosłem, musimy również posiadać wiedzę z zakresu sztuki przetrwania.
Mam nadzieję, że wyjaśniłem wam w miarę prosto co to takiego ten cały bushcraft, to teraz czas na stwierdzenie dlaczego warto się nim zająć.
Bardzo ważną sprawą działającą na plus bushcaftu i innych pokrewnych aktywności jest fakt, że trzeba ruszyć dupsko sprzed telewizora czy komputera i pójść w las, łąki, jeziora itd. Czyli zmusza do aktywności, co w dzisiejszym siedzącym społeczeństwie jest niezwykle ważne.
Kolejną zaletą jest to, o czym już wcześniej wspominałem, że podczas wyjścia w las na wycieczkę bushcraftową mamy możliwość obcowania z naturą, poznaniem jak działa las. I to nie z książek, a możemy zobaczyć i poczuć to na własnej skórze. Jest to dużo bardziej wydajna metoda nauki niż siedzenie w podręcznikach.
Dalej, patrząc za zaletami, dzięki poznaniu tajników bushcraftu zdobywamy umiejętności przetrwania w dziczy, czyli jeśli kiedyś nieplanowanie znajdziemy się na jakimś zadupiu, bez szpeju, odpowiedniego ubrania i jakichkolwiek zapasów żywności czy wody, nasze szanse na przetrwanie diametralnie się zwiększają.
Inną zaletą nie mniej ważną jest nauczenie się walki ze stresem, podczas wielu wypraw będziemy musieli zmierzyć się z niebezpieczeństwami. Wędrując zimą możemy trafić na śnieżycę, wpaść pod lód itd. I nie ma, że się poddamy, musimy walczyć i przetrwać ,by móc żyć na szlaku. Gdy spotkamy się z sytuacjami stresogennymi podczas wypraw, następnym razem, gdy coś takiego nam się przytrafi, to dużo łatwiej sobie z takim zagrożeniem poradzimy.
Jak widzicie, bushcraft to mega ciekawa i szeroka dziedzina, a zajmowanie się nią ma same zalety, te powyżej to tylko kilka z nich, w rzeczywistości można by wymieniać bez końca. Tak więc nie pozostaje wam nic innego jak ruszyć zadki sprzed kompa i powędrować na jakiegoś bushcraftowego tripa.
Zobacz kolejny wpis z cyklu – Jak zacząć przygodę z bushcraftem?
Sprawdź kategorię Bushcraft w sklepie WGL.pl!
Redaktor: Konrad "Buszmen" BuszaKażdą wolną chwilę spędza na wypadach w dzicz. Niezależnie od pory roku i pogody przemierza lasy, góry i wody. Wędruje, pedałuje, pływa. Zajmuje się fotografią przyrodniczą i nie tylko. Instruktor Turystyki Kwalifikowanej ze specjalnością w Turystyce Rowerowej. Organizator szkoleń i warsztatów survivalowych, bushcraftowych, fotograficznych. Zrealizował projekt Into the Wild – Polska, jednym z jego etapów było pierwsze w historii spłynięcie Wisły na odcinku Kraków – Bałtyk na dmuchanym canoe, ustanawiające rekord czasowy 14 dni i 7h. Autor bloga bushcraftczlowiekzbuszu.blogspot.com oraz kanału Konrad Busza na YouTube zawierającego m.in. serię filmów „Buszmen na tropie”. |